Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych przyniosły sesje kontynuacji wzrostów, jakie trwały na parkiecie od wtorku. W efekcie WIG20 zakończył rozdanie czwartą zwyżką z rzędu, ale nie wystarczyło to do odrobienia całości strat poniesionych na sesji poniedziałkowej. Bilansem tygodnia jest spadek WIG20 o 1,6 procent i zamknięcie w rejonie 2145 pkt. Ten negatywny obraz tygodnia trzeba jednak uzupełnić o nieco szerszy kontekst, jakim są przecena wywołana spadkami na rynkach bazowych i lokalny trend na wykresie WIG20, który trwa od maja bieżącego roku. Pierwszy element jest stosunkowo czytelny. W poniedziałek GPW i WIG20 poddały się presji spadkowej z innych giełd, które przeceniały się na fali obaw o kondycję chińskiej gospodarki. Kolejne dni przyniosły odrabianie strat razem z otoczeniem. W finale w grze pojawił się drugi czynnik, jakim był lokalny układ sił na wykresie tygodniowym WIG20, na którym rynek zdołał wykreślić dynamiczny dolny cień. W efekcie światowe tąpnięcie i późniejsze odreagowanie spowodowało, iż tydzień na GPW został potraktowany w kategoriach przesilenia po przeszło 550-punktowej fali spadkowej, która dominowała na wykresie WIG20 przez ostatnie cztery miesiące. Przesilenie znajduje potwierdzenie w tygodniowym obrocie, który był największy od połowy stycznia. Jeśli dołożyć do tego fakt obrony psychologicznej bariery 2000 pkt. i wsparć z 2011 i 2013 roku, to nie trudno zrozumieć dlaczego na rynku pojawił się kapitał grający na wyczerpanie przeceny. Warto jednak odnotować, iż mimo pozytywnego obrazu końcówki tygodnia, w nowy tydzień rynek wchodzi z niezakrytą luką z poniedziałkowego otwarcia oraz pod stale obowiązującą linią czteromiesięcznego trendu spadkowego. Formalnie więc popyt musi jeszcze potwierdzić zakończenie trendu spadkowego łamiąc linię trendu i zanegować poniedziałkowy spadek zakrywając lukę-opór. Oznacza to konfrontację z oporami w rejonie 2179-2150 pkt. i konieczność zwyżki WIG20 o 35 punktów.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA