Po poniedziałkowym krachu na rynkach, emocje nieco się uspokoiły, jednak nie należy wykluczać, że to nie koniec „atrakcji”. Zmienność jest bardzo duża, wczoraj na Wall Street indeksy wykonały ruch od +3% do ponad -1% na zamknięciu. S&P500 (zamknięcie na 1868 pkt) nadal mimo wszystko jest wyraźnie powyżej lokalnego dołka z ubiegłego października (1821 pkt). W Warszawie we wtorek do wczesnego popołudnia byki próbowały odrabiać straty, końcowa część sesji nie wypadła jednak zbyt okazale (np. na tle DAX-a, który zyskał aż 5%), m.in. ze względu na ruch na KGHM. WIG20 finiszował na 0,7% plusie, a FW20 na +0,3%. Dziś rano nastroje na rynkach azjatyckich są relatywnie dobre. Nikkei225 zyskuje ponad 3%, na zielono notowane są także indeksy w Szanghaju. Ostatnia seria ruchów chińskich władz, by ratować sytuację, wygląda wręcz dramatycznie: pompowanie pieniędzy w ratowanie kursów giełdowych spółek, dewaluacja waluty, cięcie stóp procentowych… Pytanie na ile okaże się to skuteczne i kto dostanie rykoszetem (m.in. przez rynek surowcowy). Rano kontrakty na S&P500 odrabiają straty z wieczornej części sesji. Na minusach (ponad -1%) notowane są futures na DAX, jednak należy tu mieć z tyłu głowy sporą skalę wczorajszego odbicia. Na naszym rynku warto pamiętać, że wchodzimy w ostatnia fazę sezonu publikacji wyników. Dziś z dużych spółek raporty podały m.in. PZU, Grupa Azoty (w obydwu przypadkach zysk netto nieco poniżej konsensusu) oraz Cyfrowy Polsat (lepiej od konsensusu). Z danych makro mamy dziś zamówienie na dobra trwałe w USA za lipiec. Natomiast już jutro rozpoczyna się sympozjum ekonomiczne w Jackson Hole.