Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych odbywały się w trudnym dla popytu kontekście, w którym centrum uwagi zajęła kolejna dewaluacja juana. Odpowiedzią rynków bazowych na drugą z rzędu deprecjację chińskiej waluty była aktywność podaży na większości rynków od akcji po surowce. Jednak z perspektywy końca dnia widać, iż GPW okazała się znów odporna na wielką presję z otoczenia, gdzie indeksy takie jak niemiecki DAX czy francuski CAC traciły po więcej niż 3 procent. W istocie rynek poddał się presji spadkowej na otwarciu i w ruchu solidarnym z otoczeniem odebrał indeksowi WIG20 około 1 procent. Kolejne godziny były prostą konsolidacją, której częścią było przeniesienie prób stabilizacji obserwowanych na rynkach bazowych. W finale okazało się, iż GPW znów ma swój własny pomysł na wynik rozdania i WIG20 zdołał zredukować stratę do 0,88 procent. Bilansem sesji jest wskazanie, iż GPW pozostała zdolna do opierania się spadkom na innych giełdach. Równie ważny jest sygnał potwierdzający szerszy układ techniczny, grany przez blisko trzy tygodnie. W istocie wtorek i środa na GPW jednoznacznie wpisują się w wcześniejsze sygnały płynące z wykresu WIG20, które pokazywały słabość strony podażowej, gdy indeks największych spółek osuwał się poniżej 2200 pkt. W praktyce oznaczało to nie tylko łatwość strony popytowej w kontrowaniu podaży, ale również punkt równowagi po trzymiesięcznej przecenie. W skrócie rzecz ujmując podaż zwyczajnie nie ma argumentów, a popyt bez trudu stabilizuje koszyk blue chipów. W szerszej perspektywie patrząc WIG20 pozostaje w trzytygodniowej konsolidacja, której zakończenie pokaże, kto wyjdzie z tego zwarcia silniejszy. Jak zawsze w konsolidacji na pełny obraz układu sił na rynku trzeba poczekać do czasu wybicia. Na dziś jednak wykres zdaje się wysyłać sygnał, iż stale bliżej rynkowi do korekty 400-punktowej fali spadkowej niż do jej prostej kontynuacji i potrzeba tylko impulsu, by w WIG20 zagrał o 2300 pkt.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA