Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie skończyły się mocną przeceną większości akcji, ale uwaga inwestorów skupiła się na zachowaniu WIG20. Po poprzedniej środzie, w trakcie której indeks największych spółek zyskał blisko 2 procent przy niemal 1 miliardzie złotych obrotu, rynek miał prawo oczekiwać kontynuacji, ale cztery kolejne sesje przyniosły tylko konsolidację. Niestety, z każdą sesją sytuacja byków stawała się trudniejsza, ale bez spadku pod minimum zeszłego tygodnia, inwestorzy czekali na kolejne uderzenie kupujących. Dziś nadzieje na kontynuację zwyżki zostały pogrzebane, a spadek WIG20 pod 2338 pkt. stał się wezwaniem do ucieczki tych, którzy kupili przesilenie sprzed tygodnia i odpowiedzieli na przełamanie linii miesięcznego trendu spadkowego. Pierwszą konsekwencją dzisiejszego spadku WIG20 pod 2338 pkt. jest zniwelowanie technicznych efektów najważniejszej sesji poprzedniego tygodnia. Poważniejszą, zagrożenie kontynuacją przeceny, która nie musi skończyć się na psychologicznej barierze 2300 pkt. i położonych nieco niżej wsparciach w rejonie 2250 pkt. Jeśli umieścić tygodniową konsolidację w schemacie ruch/konsolidacja/ruch, to rodząca się dziś fala spadkowa może sprowadzić WIG20 poniżej 2200 pkt., co oznaczałoby spadek na minima z 2013 roku. Jeśli gdzieś można szukać zaprzeczenia prostego scenariusza spadkowego, to w obrocie, który był relatywnie niski, jak na skalę dzisiejszej przeceny i owoców sesji na wykresie WIG20. Inaczej mówiąc rozdanie z 760 mln złotych nie wskazuje, by podaż zaatakowała z wielką siłą, gdy budowany był potencjał dynamicznego spadku. Bez wątpienia swoje znaczenie w dniu dzisiejszym miały również oczekiwanie graczy na wydarzenia jutrzejszego poranka, w trakcie którego GPW będzie reagowała z Europą na dzisiejszy komunikat Fed, oraz piątkowe rozliczenie kontraktów na WIG20. Każdy z tych elementów zniechęcał dziś kupujących do przeciwstawiania się podaży, która zdobywała pole bez poważniejszych kontr byków.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA