Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie odbywały się po sesji na Wall Street, która wskazywała na możliwość wyczerpania impulsów spadkowych. Wall Street oglądana przez pryzmat indeksu S&P500 znalazła się wczoraj na poziomach, które były idealnym miejscem na zrównoważenie się sił podaży i popytu. W istocie, amerykański indeks poszukał uspokojenia w okolicach poziomu 2080 pkt., który dla obserwujących wykresy jest środkiem wielotygodniowej konsolidacji pomiędzy 2120 a 2040 pkt. Neutralność rozdania amerykańskiego została wykorzystana przez stronę popytową w Warszawie, która chwilę po otwarciu notowań podniosła wartość WIG20 o niespełna 1 procent. W kolejnej godzinie indeks dotarł do oporu w rejonie 2375 pkt., gdzie wcześniej zalegało mocne wsparcie oraz do linii lokalnego trendu spadkowego. Na środek sesji przypadła konsolidacja pod wspomnianymi oporami, która okazała się doskonałą wskazówką przewagi byków. Sam fakt, iż przez blisko cztery godziny podaż nie ugrała niczego godnego uwagi w punkcie, który powinien prowokować sprzedających był czytelnym wskazaniem zmiany nastrojów na rynku i finał sesji stał się już tylko formalnością. Poprawny początek dnia na Wall Street został wykorzystany do przerzucenia indeksu nad opory i na końcowym fixingu wartość koszyka największych spółek sięgnęła 2384 pkt. Obrót zbliżył się do 950 mln, co połączone ze zwyżką WIG20 o blisko 2 procent wskazuje na sesję przesilenia po fali spadkowej. W praktyce oznacza to, iż rynek znalazł się w fazie, w której poszukiwanie wsparć zmienia się w poszukiwanie oporów. Jeśli gdzieś można szukać zagrożenia dla krótkookresowego scenariusza wzrostowego, to na rynkach bazowych, które stale operują w kontekście obaw przed konsekwencjami podwyżki stóp procentowych w USA i zamieszania wokół Grecji. Z rynku warszawskiego nie został również zdjęty cień kłopotów sektora bankowego z portfelem kredytów hipotecznych we franku szwajcarskim, ale po środzie inwestorzy będą skupiali się na scenariuszu korekcyjnym.
Adam Stańczak DM BOŚ SA