Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie przyniosły sesję wyciszenia. Po trzech dniach spadków WIG20 zakończył dzień wzrostem o 0,2 procent. Jednak zarówno przebieg sesji, jak i skromne obroty nie wskazują na dzień przesilenia tylko kruchej równowagi w rejonie 2550 pkt. Z perspektywy końca dnia doskonale widać, iż niemal piątą część skromnego obrotu przypadła na końcowy fixing, w trakcie którego skokowo wzrosły obroty oraz wyceny kilku kluczowych spółek i dzięki temu indeks zakończył dzień na plusie.
Wcześniej akcjami handlowano sennie a przez większą część czasu energia rynku skoncentrowana była na obserwowaniu skromnych zmian indeksu. W sumie najważniejszymi wydarzeniami dnia było wykreślenie nowego minimum korekty blisko dwumiesięcznej fali wzrostowej oraz niezdolność podaży do przypieczętowania przeceny zepchnięciem indeksu poniżej 2550 pkt. Niestety również obrót po przetestowaniu ważnego poziomu nie był na tyle dynamiczny, by można uznać dzisiejsze rozdanie za punkt kończący korektę i moment, od którego indeks największych spółek będzie kontynuował kilkutygodniową falę wzrostową.
W istocie niska aktywność wskazuje, iż większość graczy nie oczekuje, iż korekta wyczerpie się na pierwszym z możliwych poziomów. Rynek zdaje się potrzebować czegoś więcej do przyciągnięcia większego kapitału do obozu byków niż niespełna 90-punktowy spadek indeksu po zwyżce, która wyniosła przeszło 300 punktów. Po 15-procentowym rajdzie skromne cofnięcie jest kosmetyką, która nie zmienia wycen na znacząco atrakcyjniejsze. W praktyce należy oczekiwać, iż w trakcie kolejnych dni indeksowi największych spółek bliżej będzie do konsolidacji z tendencją spadkową niż szybkiego wymarszu na nowe maksima trendu wzrostowego. Przy obecnie obserwowanej zmienności WIG20 potrzebuje przeszło dwóch standardowych dziś sesji do spotkania ze szczytem w rejonie 2634 pkt. i ledwie pół dnia do ponownego testu 2550 pkt.
ównież w otoczeniu trudno doszukać się jednoznacznych impulsów wzrostowych, które wsparłyby rynek w kontynuacji dynamicznej fali wzrostowej bez poszerzenia korekty. Wprawdzie na progu sezonu wyników kwartalnych w USA pojawiło się wystarczająco dużo ostrzeżeń, by giełdy uodporniły się na skromne, negatywnie zaskoczenia, ale nie brakuje elementów, które przywracają tak nielubianą przez inwestorów niepewność. W istocie z rynków europejskich płyną sygnały, iż ważne dla kształtowania nastroju w Warszawie indeksy poszukują korekty po bardzo dobrej końcówce roku a w USA rośnie napięcie związane z kolejną batalią polityczną o granice zadłużania się rządu federalnego. Już dziś można powiedzieć, że w końcówce lutego z USA popłynie świat nowa fala pytań o zdolność amerykańskiej klasy politycznej do kompromisu w sprawie wydatków rządowych i GPW nie będzie mogła jej zignorować.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA