Po kolejnym, solidnym wzroście z wczoraj, dziś rynek postanowił odpocząć. WIG20 wahał się w dość wąskim przedziale między 2540 pkt, a wczorajszym maksimum – 2550 pkt. Nic dziwnego, bowiem dokładnie na tym poziomie znajduje się ubiegłoroczny szczyt, zanotowany 8 września.
Cały kwiecień, to solidny wzrost, a wręcz rajd indeksu. WIG20 pociągnął w górę 150 pkt, czyli ponad 6 proc. Głównym pociągowym był Orlen, któremu od dwóch dni wtórowała KGHM. Zresztą dzięki dzisiejszemu wzrostowi tej ostatniej o 1,9 proc. udało się indeksowi nie spaść dziś wyraźnie, bo atmosfera w dominującym w indeksie sektorze bankowym była dziś kiepska. Winowajcą okazał się BZ WBK, który opublikował przed sesją wyniki. Okazały się one nieco lepsze od konsensusu, a zaszkodziła informacja o braku dywidendy z zysku, bez względu na dalsze rekomendacje KNF. Wrocławski bank stracił 2,25 proc. Wraz z nim spadło Pekao SA o 1 proc, ale PKO BP wzrosło o 1,3 proc.
Ten szybki rajd indeksu powinien - albo zakończyć się na tym poziomie, albo przynajmniej odpocząć, przechodząc w korektę, choćby płaską. Ten drugi wariant jest możliwy jeśli ostatnie wzrosty są efektem napływu kapitału zza granicy. A sporo na to wskazuje, bo po reformie OFE przeprowadzonej w połowie roku, pomimo znacznych wzrostów na giełdach zagranicznych z biciem rekordów włącznie, rynek nasz był pogrążony w marazmie. Potwierdza to także umacniający się w kwietniu złoty, który jak wiadomo, zawsze reagował na przepływy kapitałów związanych z giełdą. Parkiety w Eurolandzie są stymulowane przez program drukowania euro, prawdopodobnie będą bić kolejne rekordy, a więc i nasz rynek, skoro wreszcie został dostrzeżony powinien podążyć na północ. Jednak pozytywny sentyment do Warszawy może się skończyć z chwilą rozpoczęcia działań wojennych na Ukrainie.