Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie odbywały się po słabej sesji na Wall Street i w kontekście oczekiwania na propozycje banków w sprawie kredytów hipotecznych udzielonych we franku szwajcarskim. Pierwsza zmienna, w połączeniu z umocnieniem dolara, nie była niespodzianką. Przecena na Wall Street wywołana mieszanką mocnego dolara i obaw przed szybszą od oczekiwań podwyżką ceny kredytu w USA była już w cenach. W istocie, od poranka złoty, który wczoraj szkodził swoją słabością GPW, szukał odreagowania i potrafił umocnić się do euro i stabilizować do mocnego dolara. Druga zmienna okazała się równie mało znacząca. W skrócie rzecz ujmując, propozycje banków dla tzw. frankowiczów zdają się pomijać kluczowy problem, jakim jest kontekst obecnego zamieszania wokół umocnienia franka w postaci kampanii wyborczej, która wcześniej lub później zwyczajnie wymusi na klasie politycznej ukłon w stronę elektoratu złapanego w pułapkę ryzyka kursowego. Dlatego też rynek bez większych emocji przyjął propozycje przedstawione przez reprezentantów banków. Niestety, rynek ignorował również dynamiczne zwyżki na rynkach europejskich, które miały za sobą sesje prawdziwej euforii i zwyżek indeksów. Starczy powiedzieć, iż DAX zyskiwał dziś ponad 2,7 procent a CAC 2,4 procent, na co odpowiedzią GPW była zwyżka WIG20 o ledwie 0,5 procent. Jedynym pozytywnym akcentem dzisiejszego rozdania jest fakt techniczny w postaci kolejnej nieudanej próby podaży na wsparciu w rejonie 2309 pkt. To w tym punkcie sprzedający ponieśli porażkę w zeszłym tygodniu, co wzmacnia wsparcia zalegające w strefie 2307-2290 pkt. i pozwala oczekiwać podtrzymania trendu bocznego. Tylko z tego powodu rynek jest na dobrej drodze, by kolejny tydzień skończyć na poziomach oswajanych od końca stycznia, co nie cieszy oczekujących na trend, ale też nie wskazuje, by podaż była prowokowana męczącym brakiem wzrostów.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA