Na dzisiejszą sesję wpływ miało wiele czynników począwszy od protokołów z posiedzeń najważniejszych dla GPW banków centralnych, poprzez wyniki spółek a skończywszy na kolejnych doniesieniach z „greckiego frontu”. Mimo tak wielu czynników ostateczny rezultat notowań jest remisowy i to przy względnie skromnych obrotach.
Podczas dzisiejszej sesji jak w zwierciadle było widać problemy i szanse krajowego parkietu. Problemem jest brak zmienności i związany z tym deficyt świeżego kapitału. Szansą z kolei są mniejsze i średnie spółki, które poprawiają swoje wyniki i chcą się nimi dzielić z akcjonariuszami w formie dywidendy. Uosobieniem problemu jest ostateczna niewielka zmiana głównego indeksu WIG20 przy obrotach w kwocie 700 mln zł. Wpływała na to ciągła rezerwa inwestorów zagranicznych co do krajowych banków, którym nie pomagało nawet dalsze umocnienie złotego względem franka szwajcarskiego. Regulator bowiem dzisiaj już oficjalnie stwierdził, że dokładnie przyjrzy się poziomom dywidend deklarowanych przez banki mające znaczne portfele kredytów walutowych. Dalej pomagać nie mogła napięta sytuacja na Wschodzie, gdzie coraz trudniej mówić o przestrzeganiu zawieszania broni. Informacją dnia była jednak wiadomość z niemieckiego ministerstwa finansów, które odrzuciło złożony wcześniej wniosek Greków o przedłużenie programu pomocowego. Główni rozgrywający w Strefie Euro uznali, że Hellada tak naprawdę szuka finansowania pomostowego i już w swej prośbie zakłada, że za pół roku zostanie objęta nowym łagodniejszym programem. Mimo wszystko jutro o 15:00 odbędzie się spotkanie Eurogrupy, której wynik może być decydującym o przyszłości Grecji. Łagodzącymi czynnikami wobec „greckiej tragedii” było protokoły z niedawnych posiedzeń trzech ważnych dla GPW banków centralnych. Mowa o Rezerwie Federalnej, EBC oraz RPP. Wszystkie wpisywały się w gołębi ton. Fed nie zamierza spieszyć się z podwyżkami stóp, EBC uzasadniał potrzebę niedawno ogłoszonego ilościowego luzowania, a RPP nie wyklucza obniżek kosztu pieniądza.
Niejako po drugiej stronie zewnętrznych i wewnętrznych perturbacji szkodzących notowaniom dużych spółek były doniesienia z frontu przedsiębiorstw mniejszych. Najlepszym tego przykładem był spektakularny, bo prawie 10-procentwy, wzrost kursu akcji Apatora. Spółka przed sesją pochwaliła się bowiem niezłymi wynikami, zapowiedziała, że tegoroczne zyski się zwiększą, a z tymi ubiegłorocznymi podzieli się z akcjonariuszami. Dodatkowo sama dywidenda zwiększy się w relacji do ubiegłorocznej. Inwestorzy właśnie takich spółek poszukują i bardzo chętnie kupują ich akcje.
Łukasz Bugaj