Pierwszą sesję nowego roku zakończyliśmy lekką czerwienią. Jak można się było spodziewać, zarówno aktywność inwestorów jak i zmienność była minimalna. Dziś również nie należy oczekiwać przełomu z uwagi na jutrzejsze święto i przedłużone w związku z tym urlopy. Zdecydowanie ciekawiej jest na walutach za sprawą dalszego umacniania dolara. W piątek pomógł gołębi wywiad Mario Draghiego o kontynuacji luźnej polityki monetarnej. Kurs EUR/USD znalazł się nawet poniżej psychologicznego poziomu 1,20, czyli tyle ile wynosił w momencie apogeum kryzysu greckich finansów publicznych (w maju 2010 kraje strefy euro i MFW udzieliły pierwszego pakietu pomocowego w wysokości 110 mld EUR). Wówczas chwilę przebywaliśmy poniżej tego poziomu, po czym euro umocniło się do dolara w 2 miesiące do ponad 1,33 EUR/USD. Tym razem sytuacja jest zupełnie inna. Przecenę euro napędza dywergencja między polityką monetarną EBC a FED. W USA myśli się już poważnie o podwyżkach stóp procentowych, tymczasem Europa walczy z deflacją i zastanawia się jak tu jeszcze bardziej zwiększyć płynność na rynku. Słabsze dane gospodarcze z pewnością dają ku temu powody EBC (w piątek rozczarowały finalne odczyty PMI). Mocny dolar oczywiście negatywnie wpływa na rynki surowcowe i w konsekwencji giełdy rynków wschodzących. To jak zwykle oznacza kłopoty na naszym parkiecie.
pobierz pełny biuletyn