Wczorajsze solidne zwyżki za oceanem dały dobrą podstawę do otwarcia na dzisiejszej sesji. Wystarczyła informacja o 45-cio minutowym spotkaniu prezydenta Obamy z Johnem Boehnerem, reprezentującym opozycyjną Partię Republikańską i przewodniczącym Izby Reprezentantów na temat rozwiązania problemu klifu fiskalnego, aby indeksy w USA odwróciły w górę i zakończyły sesję wzrostami rzędu jednego procenta. Informacje o zbliżaniu stanowisk znalazły dziś potwierdzenie i to utwierdziło rynki w optymizmie generującym wzrosty.
Sesja zaczęła się umiarkowanym, kilkupunktowym wzrostem. Po godzinnej konsolidacji na poziomie 2560 pkt. WIG20 poszybował na kolejne wielomiesięczne rekordy – 2571 pkt. Stało się to już o 10:30. Następne godziny to powrót na poziom 2560 pkt. Na kolejny ruch w górę przyszło poczekać do otwarcia giełd w USA. Za oceanem rosły znacznie już drugą sesję z rzędu banki. Tymczasem u nas koniem pociągowym był KGHM (wzrost 2,2 proc) oraz PKN Orlen (wzrost 4,10 proc). Ostatecznie indeks zamknął się zwyżką 0,95 proc. na poziomie 2575 pkt. Nasz indeks był znów mocniejszy od indeksów z państw Europy zachodniej.
Jesteśmy zatem w tym dość dziwnym okresie, kiedy podejście kontrariańskie nie sprawdza się. Oto niemal wszyscy analitycy byli zgodni, że na koniec roku będzie rajd Św. Mikołaja i kończące rok window dressing. Można zadać pytanie – dlaczego wolny kapitał nie wykorzystał tego wcześniej, kupując w listopadzie i sprzedając w grudniu prosto w ręce zarządzających, chcących wyciągnąć ceny na koniec roku? Być może ten wolny kapitał nie sprzedaje jeszcze licząc na „efekt stycznia”. Rynek w tej chwili jest tak silny, że ignoruje wszelkie złe wieści, jak np. dzisiejsza informacja z Hiszpanii o rekordzie złych kredytów. Sytuacja gospodarcza w Europie systematycznie się pogarsza i pewnie giełdy doczekają się w końcu reakcji, ale już nie w tym roku. Do końca tego roku zostało nam tylko 5 sesji.