Poniedziałkowa sesja niewiele zmieniła w obrazie rynku. Handel wyglądał podobnie jak na ostatnich dwóch sesjach, czyli słabszy początek z silną końcówką i dziwacznym fixingiem. W efekcie FW20 zakończył na 2545 pkt zyskując 0,3%. Poziom wykupienia rynku, liczne dywergencje jak i bliskość linii trendu spadkowego po szczytach w 2007 i 2011 roku (2550-2560 pkt) wciąż odstrasza od zajmowania długich pozycji, a dodatkowo handel utrudnia wygasanie grudniowej serii kontraktów (piątek). Operacja wielkiego rolowania została już rozpoczęta. Na marcowej serii znajduje się już 51k pozycji.
Na otwarcie tygodnia krajowych byków wspomogli inwestorzy zza oceanu. Po kilku nieudanych sesjach S&P500 zyskał 1,2% i zakończył na 1430,4 pkt. Ameryka wciąż emocjonuje się „fiscal cliff” i każde informacje o zaawansowaniu kompromisu w Kongresie przyjmowane są nerwowo. Niemniej dopóki szeroki indeks znajduje się poniżej ostatniego szczytu (1438,6 pkt), dopóty układ kresek wspiera sprzedających.
Na kluczowych walutach poniedziałek upłynął bez większych zmian. Sytuacja techniczna nie jest jednoznaczna. Co prawda na EUR/USD, AUD/USD i USD/JPY wyłamano średnioterminowe linie trendu spadkowego (wzrost apetytu na ryzyko), to w przypadku euro czy dolara australijskiego najbliższym oporem są odpowiednio szczyty z września (1,3170) i sierpnia (1,0612). Dla jena jest to szczyt z marca’12 (84,2 USD). W przypadku japońskiej waluty sytuacja o tyle jest ciekawa, że ostatnie wzrosty dyskontowały wynik „prorynkowych” wyborów parlamentarnych, które odbyły się w niedzielę, a liczba krótkich pozycji wśród inwestorów finansowych jest rekordowa w historii. Przy silnym wykupieniu jest to więc dobry pretekst do realizacji zysków, co z reguły negatywnie wpływa na kondycje akcji.
pobierz pełny biuletyn