Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie odbywały się po dobrej sesji na Wall Street i mocnym rozdaniu w Azji. W każdym z przypadków rynki bazowe zdominowały reakcje na decyzje banków centralnych. W przypadku rynku amerykańskiego czwartkowa zwyżka była czytelnym sygnałem, iż gracze w USA ze spokojem podchodzą do końca trzeciej rundy luzowania ilościowego i mniej obawiają się szybkiej zmiany w cenie kredytu ze strony Fed. Impuls azjatycki związany był z zaskakującą decyzją Bank of Japan, który zdecydował się powiększyć swój program luzowania ilościowego, czego efektem był spadek jena do dolara na sześcioletnie minima i zwyżka indeksu Nikkei o blisko 5 procent. W takim kontekście nie było pytania, czy Europa zacznie dzień od zwyżek, ale jak mocne będą wzrosty najważniejszych średnich. Większość indeksów zyskała po więcej niż 1 procent. W przypadku WIG20 wzrost wyniósł niespełna 1 procent, ale szybko okazało się, iż w Warszawie za ruchem na północ nie idzie duży kapitał, co w finale przesądziło o niskiej wiarygodności całej sesji. W istocie rynek ożywił się dopiero w końcówce dnia, która była najsłabszą częścią sesji. Bilansem jest zwyżka WIG20 o 0,9 procent, która przełożyła się na tygodniowy wzrost indeksu o 1,5 procent, gdy wzrosty ważnych indeksów światowych były znacznie większe. Niemniej, proste porównanie tygodniowych zmian europejskich średnich pokazuje, iż WIG20 zmieścił się w środku całej stawki i w nowy tydzień GPW wchodzi z nadziejami na powiększenie zwyżki do 2500 pkt. Nie ma jednak wątpliwości, iż kluczem do czwartego z rzędu wzrostowego tygodnia będzie zachowanie rynków bazowych, z którym WIG20 silniej lub słabiej, ale czytelnie koreluje od początku września. Przy dobrej postawie giełd amerykańskich, których indeksy walczą właśnie o nowe maksima wszech czasów, można oczekiwać kontynuacji zwyżek na rynkach europejskich i powiększenia presji wzrostowej odpowiadającej za zredukowanie październikowej straty WIG20 do 1,5 procent.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA