Dziś, mimo niekorzystnych warunków zewnętrznych, notowań w Europie dość wyraźnie po czerwonej stronie, udało się naszemu głównemu indeksowi zakończyć sesję niemal na zero. Stało się to dzięki ostatnim 30-tu minutom notowań. Przez większość dnia indeks znajdował się wyraźnie pod kreską, ale w samej końcówce, dzięki niewielkiemu atakowi popytu WIG20 podciągnął się 10 pkt. wyżej
W piątek WIG20 sięgnął dołka sprzed tygodnia i zakończył sesję szpulką, co przechyliło szalę w kierunku odreagowania. Na wczorajszej sesji zobaczyliśmy zatem wysoki 1,6 proc. wzrost. WIG20 odrobił 50 pkt. licząc od dna. Wzrost miał szansę na kontynuację, gdyby nie kiepskie otoczenie – np. giełda paryska straciła dziś niemal 1 proc.
Dzisiejsze zachowanie giełd europejskich zaczyna sugerować koniec odreagowania i skierowanie się znów na południe. W takim wariancie nie ma co liczyć na kontynuację wzrostów na GPW. Pomimo dość dobrych wyników „głosowania na OFE”, optymizm polskich inwestorów, który się pojawił po miesiącach oczekiwania na „likwidację OFE” w przypadku dalszych spadków w Europie ulegnie presji otoczenia.
Cała Europa jest narażona na straty związane z sankcjami wobec agresywnej Rosji i prawdopodobnie stąd ucieczka kapitału z Europy na inne rynki, głównie do Azji. Ten trend będzie w najbliższym czasie kontynuowany, chyba że dojdzie do jakiegoś przełomu w sprawie Ukrainy. Ale na to się nie zanosi. Musiałoby się chyba zmienić kierownictwo na Kremlu.
Dużych spadków w najbliższych dniach też raczej nie będzie. Od dołu wspiera WIG20 poziom 2300 pkt. Jego ewentualne przełamanie będzie miało bardzo negatywny wydźwięk. Jest to dołek potwierdzony aż 5 razy w tym roku i zarazem najniższa wartość w br.