Piątkowa sesja na Giełdzie Papierów Wartościowych miała przynajmniej trzy fazy. W pierwszej rynek kontynuował przecenę z ostatnich dni, czego efektami był spadek WIG20 w rejon minimum z połowy lipca na 2317 pkt. oraz szybkie zejście do 2300 pkt. Psychologiczna i techniczna bariera, w rejonie której zalega dolne ograniczenie konsolidacji w strefie 2300-2500 pkt., stała się wezwaniem do agresywnej gry obozu popytowego. W efekcie aktywności byków tylko do godziny 14:00 indeks nie tylko odbił na północ o 30 punktów, ale również potwierdził przesilenie wielkością obrotu. Naprawdę już do 14:00 licznik indeksu największych spółek pokazał blisko 450 mln złotych, co na kilku poprzednich sesjach było osiągalne dopiero na końcowym fixingu. W drugiej połowie sesji głównym zagrożeniem dla wykreowanego wcześniej odbicia były dane z rynku amerykańskiego. Raport z rynku pracy okazał się nieco gorszy od oczekiwań, dzięki czemu przez giełdy nie przelała się fala obaw przed szybką podwyżką stóp procentowych w USA. Również dobre dane z 16:00 – z kluczowym indeksem ISM – nie stały się wezwaniem do odwrotu byków w Warszawie i zdobyty wcześniej teren został powiększony a dzień skończył się zwyżką WIG20 zbliżoną do 0,9 procent przy obrocie większym od 840 mln złotych. Wprawdzie dobry piątek ledwie zredukował stratę w skali tygodnia do 2,7 procent, ale nie zmienia to faktu, iż rynek wchodzi w nowy tydzień z nadziejami na zanegowanie szybkiej przeceny z rejonu 2400 do 2300 pkt. Ryzykowną częścią scenariusza wzrostowego jest zachowanie rynków otoczenia, które znalazły się w silnie korekcyjnych nastrojach i – jak Wall Street – flirtują z poziomami, które mogą wyzwolić mocne cofnięcie. Wówczas nawet czytelnie wzrostowy scenariusz w Warszawie zderzy się z tendencjami spadkowymi w otoczeniu i bykom będzie trudno wykorzystać dzisiejszą sesję, która ma wszystkie cechy lokalnego przesilenia.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA