Globalne nastroje popsuł słaby odczyt ISM dla amerykańskiego przemysłu (poniżej 50 pkt) czy informacje o odrzuceniu przez Biały Dom propozycji Republikanów w kwestii uniknięcia „fiscal clif”. Nie przeszkodziło to jednak warszawskim bykom w marszu na nowe, lokalne maksima. FW20 z impetem pokonał wrześniowy szczyt (2453 pkt) i zakończył na 2466 pkt (+0,5%). Kolejny raz krajowy parkiet pokazał siłę względem Zachodu, przy czym próżno szukać powodów zwyżki. DAX zakończył wczoraj praktycznie na 0. Jak na razie niemiecki indeks ugrzązł na powrocie do przebitej wcześniej linii trendu wzrostowego od czerwca. Ciekawostką jest fakt, że podobną sytuację można dostrzec na wykresie krajowych kontraktów. Już raz (19 listopada) podaż zatrzymała tam byków, a wczoraj ponownie rynek wrócił do linii trendu (max 2475 pkt). W przypadku S&P500 po dojściu do ok. 1425 pkt nastąpił zwrot w poniedziałek. Wczoraj szeroki indeks spadł o 0,2% i zakończył na 1407 pkt. Na rynku walutowym EUR/USD osiągnął 1,31, jednak wciąż trzyma się w kanale spadkowym od maja 2011 (ok. 1,3150), gdzie dodatkowo zlokalizowane są lokalne szczyty i ważne opory geometryczne. Na AUD/USD czy USD/JPY też nie ma przełomu (wciąż w okolicach linii średnioterminowego trendu spadkowego). Giełdowego optymizmu nie potwierdza także zachowanie surowców. Reasumując, nie znajduję uzasadnienia dla zachowania krajowego parkietu na ostatnich dwóch sesjach. John Maynard Keynes mawiał, że rynek może pozostać tak długo nieracjonalny, jak długo inwestorzy pozostaną wypłacalni. Otwieranie krótkich pozycji przy obecnych poziomach nie jest więc rozsądnym posunięciem. Należy poczekać na odpowiedni sygnał. Taki może pojawić się już niebawem, a zapoczątkowany ruch odznaczać się będzie godziwym potencjałem.
pobierz pełny biuletyn