Lepszego rozpoczęcia tygodnia strona popytowa nie mogła sobie wyobrazić. WIG20 w końcu zdecydowanie pokonał lokalne szczyty z września bieżącego roku i obecnie znajduje się najwyżej od sierpnia ale 2011 roku (czyli tuż po pamiętnym sierpniowym krachy z tamtego okresu). Wczorajsze zamknięcie wypadło na poziomie 2442,6 pkt (wzrost o 0,9%). Od dołka z końca maja indeks blue-chipów wzrósł już o ponad 20%, co technicznie oznacza stan hossy. W mediach głównego nurtu na głównych stronach przebija się głównie słowo kryzys (między innymi za sprawą słabego ostatniego odczytu PKB). Takie warunki sprzyjają bykom. Nastroje na europejskich rynkach były wczoraj lekko pozytywne (DAX zyskał na zamknięciu 0,4%). Nieco słabiej wypadły indeksy na Wall Street. S&P500 zniżkował o 0,5% a Nasdaq Comp spadł o 0,3%. Zaskakująco słabo wypadł odczyt wskaźnika ISM dla przemysłu w USA (powrót poniżej 50 pkt). W centrum uwagi pozostają doniesienia na temat negocjacji amerykańskich polityków w celu uniknięcia klifu fiskalnego. Republikanie przedstawili swoją propozycję rozwiązania klifu fiskalnego, Biały Dom odrzucił ją. Główny spór toczy się o podniesienie podatków dla najbogatszych obywateli (nie zgadzają się na to Republikanie). Dziś rano nastroje na rynkach są mieszane. Japoński Nikkei225 stracił 0,3% z kolei kontrakty na DAX i S&P500 są na lekkich plusach. Bark dziś poważniejszych danych makro. Pod względem analizy technicznej WIG20 wydaje się, że kluczowe dla dalszej hossy będzie poradzenie sobie ze strefą 2450-24600 pkt. Jej pokonanie otwierałoby drogę do górnego ograniczenia kanału wzrostowego, czyli obecnie okolic 2540 pkt. Do tego potrzebne będzie jednak nowe paliwo w postaci dołączenia się do wzrostów przysypiających ostatnio PKO BP czy Pekao. Opieranie hossy jedynie na PZU i KGHM może być coraz trudniejsze. Wsparcia można obecnie szukać przy 2400-20 pkt
pobierz pełny biuletyn