Kończąc poprzedni tydzień gracze na Giełdzie Papierów Wartościowych mogli liczyć na podporządkowanie nastrojów otoczeniu. W planach był ważny i oczekiwany sygnał ze strony amerykańskiej Rezerwy Federalnej, od którego zależało, czy rynki akcji pogłębią korekty, czy też wymaszerują na nowe maksima wszech czasów. Świat nie zrobił niespodzianki. Gołębi w wymowie sygnał ze strony Rezerwy Federalnej wysłał główne indeksy rynków amerykańskiego i niemieckiego na nowe maksima, ale GPW nie dane było cieszyć się tym wsparciem. Od poniedziałku warszawski parkiet i złoty zmagały się ze zamieszaniem wokół publikacji prasowych, które w czwartek skumulowały się sygnałem, iż w perspektywie kilku tygodni może dojść do upadku rządu i przedterminowych wyborów parlamentarnych. W efekcie dziś o poranku, kiedy GPW pierwszy raz mogła zareagować na środowe i czwartkowe zwyżki na świecie, na parkiecie zwarły się sprzeczne tendencje. Optymizm otoczenia sprzyjał kupującym a słabość złotego i wzrost ryzyka politycznego wspierały podaż. W efekcie już na starcie rynek skonsolidował się na neutralnym poziomie, co szybko przesunęło uwagę na finałową godzinę sesji, w trakcie której władzę nad rynkiem mieli przejąć gracze z rynku terminowego. Bilansem jest czytelny podział sesji na kilka godzin konsolidacji w rejonie równowagi i skok zmienności i obrotu w ostatnich 60 minutach. Starczy powiedzieć, iż w ostatniej godzinie obrót w indeksie WIG20 był większy niż od rana do godziny 15:50. Szczęśliwie w finale zmiana WIG20 wyniosła 0,01 procent, co dobrze podsumowuje główną fazę sesji i nie zaburza wyniku tygodnia. Z perspektywy finału krótszego tygodnia rynek ma za sobą okres, który w całości podporządkowuje nastroje wydarzeniom na scenie politycznej. To od dynamiki procesu politycznego zależy, czy spadek w zakończonym tygodniu będzie tylko epizodem, czy wprowadzi nową dawkę niepewności i przesądzi o zredukowaniu sygnałów z poprzedniego tygodnia, które wskazywały, iż GPW z optymizmem spoglądała w bliską przyszłość.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA