Środa na WIG20 przyniosła kontynuację korekty, która zapoczątkowała się po nieudanej próbie ustanowienia przez indeks nowego lokalnego szczytu. Dopiero w końcowej fazie sesji pojawił się dość dynamiczny popyt. Wystarczyło to do zredukowania strat przez indeks blue-chipów do -0,2% i zamknięcia na poziomie 2401,5 pkt. Podobnie było na większości europejskich parkietów (słabość przez większość dnia i lepsza końcówka, DAX zyskał 0,2%). Co spowodowało taki obrót sprawy? Wielu inwestorów obecnie żyje problemem klifu fiskalnego w USA. Wczoraj John Boehner (republikański przewodniczący Izby Reprezentantów) ocenił, że porozumienie polityczne może zostać osiągnięte. Boehner oświadczył, że jest gotowy na ustępstwa w sprawie wysokości podatków pod warunkiem, że będzie temu towarzyszyło ograniczenie wydatków budżetowych. Jeszcze dzień wcześniej z USA płynęły całkowicie odmienne sygnały. Przepychanki zapewne jeszcze potrwają. W każdym razie indeksy na Wall Street zareagowały pozytywnie. S&P500 i DJIA zyskały po 0,8%. I to pomimo wyraźnie słabszych od oczekiwań danych z pierwotnego rynku nieruchomości. Dziś rano nastroje także są całkiem optymistyczne. Japoński Nikkei225 zyskał 1,0%. Futures na DAX i S&P500 rosną po 0,2-0,3%. W takim układzie rosną szansą na powtórne zaatakowanie szczytu przez WIG20 (2424 pkt). Warto zwrócić uwagę, że za słabością w ostatnich dwóch dniach stał KGHM a wczoraj dołączyło do niego PZU. Spółki mocno handlowane przez „zagranicę”. Z drugiej strony nadal widać napływ kapitału w naszym kierunku poprzez obligacje skarbowe (10-latki są już bardzo blisko granicy 4,0%). Ciekawa wydaje się w tym miejscu, na razie niewielka, dywergencja, która pojawiła się pomiędzy dość silnie dotychczas odwrotnie skorelowanymi kursem PZU a rentownością papierów długoterminowych (zwykle im niższa rentowność obligacji tym wyższy kurs ubezpieczyciela). Z danych makro mamy dziś wskaźniki koniunktury w strefie euro (11.00) oraz zrewidowane dane dotyczące amerykańskiego PKB za 3Q’12 (prognoza 2,8%).
pobierz pełny biuletyn