Przy braku inwestorów z Londynu i absencji Wall Street poniedziałkowa sesja, mimo że po wyborach, była zwyczajnie nudna. Na Ukrainie zwycięstwo kolejnego oligarchy Petra Poroszenki było oczekiwane, choć nie w pierwszej turze. W Doniecku głosowanie uniemożliwili separatyści, zablokowali nawet lotnisko, ale informacja ta przeszła bez większego echa. Giełda w Kijowie zyskała 4,6%, a moskiewski RTS 0,7%. Hrywna nieznacznie umocniła się do dolara, osłabił rubel. W Europie rynek nie bardzo przejął się dużym poparciem eurosceptycznych frakcji. We Francji w cuglach wygrał skrajnie prawicowy Front Narodowy (25,4%), a prawdziwą klęskę poniosła lewica. Ugrupowanie urzędującego prezydenta Hollande zdobyło zaledwie 14% głosów, co dało trzecie miejsce. W Wielkiej Brytanii wygrała ultraprawicowa Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (27,5%) dążąca do wyjścia z UE. Wysokie wyniki zanotowały także prawicowe partie w Holandii i na Węgrzech. Mimo to DAX (+1,3%) wspiął się na historyczne szczyty, a CAC40 zyskał 0,8%. Zdecydowanie bardziej inwestorzy docenili wyniki wyborów we Włoszech (+3,6%) i Grecji (+2,3%). We Włoszech wygrała rządząca Centrolewica z ponad 40% poparciem. Nieco skromniejszy wynik (21%) niż ubiegłoroczne wybory parlamentarne (25%) osiągnął Ruch 5 Gwiazd, partia komika Beppe Grillo. W Grecji wygrała opozycyjna Syriza (27%), ale to mniejsze zło dla UE (lewica). U nas dystans PO/PiS zmniejszył się praktycznie do zera. W takim otoczeniu kontrakt rozpoczął w okolicach piątkowego maksimum (2470 pkt), co było trudne do utrzymania wraz z upływem handlu. Ostatecznie zakończyliśmy na 2458 pkt (+0,2%). Sesja z technicznego punktu widzenia jest bez znaczenia.
pobierz pełny biuletyn