Na przebieg dzisiejszej sesji w Warszawie szczególny wpływ miała rekomendacja dotycząca KGHM, wydana przed sesją, która uruchomiła znaczącą wyprzedaż tego waloru. Citigroup zmieniła zalecenie z „neutralnie” do „sprzedaj”.
Początek sesji zapowiadał się bardzo obiecująco. WIG20 otworzył się w rejonie 2420 pkt. czyli dokładnie na oporze, którego przebicie wprowadziło by go na poziomy najwyższe od sierpnia ub. roku i oznaczało by zarazem wybicie z 15-to miesięcznego kanału bocznego w przedziale 2000- 2420 pkt. Jednoznaczne wyjście z tego kanału dałoby techniczny sygnał do wzrostu o kolejne 400 pkt. Zbiegło by się to wybicie z rajdem Św. Mikołaja, końcem roku i efektem stycznia. Jeszcze nic straconego.
Wkrótce po otwarciu dała znać o sobie wyprzedaż będąca realizacją zysków na akcjach miedziowego kombinatu. Nic dziwnego skoro w czasie dwóch poprzednich sesji walor ten zyskał w sumie 3,3 proc. a od początku miesiąca ponad 14 proc. z jedną tylko po drodze niewielką korektą. Zmiana zalecenia do „sprzedaj” uruchomiła chęć zabrania zysku, która pogłębiała się w trakcie sesji., sprzedaż samonapędzała się. Spółka zakończyła dzień spadkiem 3,6 proc. przy wolumenie 3-krotnie wyższym niż wczoraj – 1,6 mln akcji. Wpływ KGHM na wartość WIG20 wyniósł dziś 0,6 proc – o tyle spadek tej spółki zaniży indeks. Gdyby dodać tę wartość mielibyśmy... 2420 pkt.
Prawdziwa hossa ma to do siebie, że rośnie szerokim rynkiem. Tymczasem w obecnym stanie rynku raczej trudno wyobrazić sobie takie szerokie wzrosty. Zainteresowanie mas inwestorów jest od miesięcy wyjątkowo niskie. Inwestorzy, którzy pozostali na giełdzie są rozproszeni pomiędzy kilkuset spółkami. A jednak możliwe jest wybicie WIG20, który kilkoma spółkami pociągnie te 400 pkt. W tym scenariuszu KGHM powinno odgrywać rolę poważnego pociągowego. Jednak na razie opór trzyma.