Czwartkowe notowania na rynku warszawskim przyniosły kontynuację ostatniej przeceny. WIG20 stracił dziś 0,89 procent przy spadku indeksu szerokiego rynku WIG o 0,69 procent. Kluczowa dla wyniku rozdania znów okazała się korelacja z rynkami bazowymi, które próbowały najpierw szukać stabilizacji po środowym tąpnięciu, a szybko wróciły do przecen. Z perspektywy końca sesji widać, iż właśnie poranny impuls spadkowy ze strony niemieckiego DAX-a okazał się przesądzający dla wyniku dnia, gdy pozostała część sesji była raczej konsolidacją po wcześniejszym spadku. Z perspektywy technicznej podaż ugrała nie tylko kolejny czarny korpus, ale też przełamanie kolejnego wsparcia w rejonie 1955 pkt. Efektem jest powrót WIG20 na poziomy, na których rynek konsolidował się pod wyrysowanym w styczniu szczytem pierwszej fali hossy. Wybicie nad strefę oporów w rejonie 2000-1955 pkt. jawi się zatem jako pułapka hossy, ale trzeba brać pod uwagę fakt, iż spadki z ostatnich dni zostały jednak wymuszone przez otoczenie, gdzie DAX i S&P500 operują w analogicznych do WIG20 układach technicznych, a więc z fałszywymi wybiciami nad ważne opory. W efekcie trzeba liczyć się z ryzykiem, iż wykres WIG20 wysyła teraz dawkę szumu technicznego i nie wszystkie sygnały okażą się finalnie początkami przesileń lub nowych fal wzrostowych czy spadkowych. Niemniej, solidarny powrót indeksów pod ważne opory sprzyja powrotowi trendów bocznych, co dla WIG20 oznacza kontynuację gry na poziomach znanych w ostatnich tygodniach i w układzie sprzyjającym czekaniu na kolejną falę hossy. Nie ma wątpliwości, iż średniookresowe układy techniczne na wykresach indeksów rynków bazowych, jak i na wykresie WIG20 stale zachęcają raczej do spoglądania na północ niż na południe, nawet jeśli po drodze najłatwiejszymi do grania pozostają trendy boczne.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.