Pierwszą reakcję na operację militarną na Ukrainie widzieliśmy jeszcze wczoraj. Ceny akcji spadały w trakcie dnia, by w końcówce nieco odrobić straty. Dziś z rana mieliśmy doniesienia o 10 ofiarach śmiertelnych, na co indeksy europejskie zareagowały spadkami.
Po 11-tej WIG20 przełamał poziom wczorajszego dołka, ale nie spadł dużo niżej. Zatrzymał się kilka punktów powyżej i od 12-tej rozpoczął odrabianie strat. Koło 14:30 udało się nawet wyskoczyć na chwilę ponad kreskę. Po 16-tej załamał się początkowy wzrost w USA i giełdy zaczęły szybko zniżkować. WIG20 zakończył ostatecznie dzień spadkiem -1,4% na poziomie 2407 pkt.
Wsparcie znajduje się już tylko o krok. Jest to okrągłe 2400 pkt. Obrona tego poziomu będzie zależeć od rozwoju sytuacji na Ukrainie. Nastroje od wczoraj są na tyle kiepskie, że do obicia wystarczy niewiele, np. jakieś uspokojenie czy brak kolejnych negatywnych bodźców. Giełdy szybko przyzwyczają się do konfliktu. Z drugiej strony jest wielką niewiadomą, czy Rosja nie zdecyduje się włączyć w konflikt. Moskwa na razie zaprzecza, jakoby jakieś jej siły brały udział w okupacji budynków administracji w miastach wschodniej Ukrainy, ale skoro jej wojska stoją przy granicy, to być może właśnie na wypadek próby siłowej likwidacji prorosyjskich oddziałów tzw „samoobrony”. Wkroczenie armii rosyjskiej, czy nawet użycie desantu byłoby odebrane przez rynki bardzo negatywnie. W tym wariancie wsparcie na 2400 pkt. zostanie przełamane. Kolejne znajdują się na poziomach 2350 i 2300 pkt. Najbardziej prawdopodobny wydaje się jednak wariant długotrwałego konfliktu z wahaniami nastrojów. Odbijanie zajętych budynków będzie poprawiać nastroje, lecz kolejne działania Rosji, które są prawdopodobnie z góry przewidziane będą działać negatywnie.