Ostatnie sesje wpisują się w już dobrze znany i w konsekwencji nudny obraz handlu. W środę dodatkowym mankamentem okazała się niska zmienność. Ostatecznie kontrakt stracił 0,2% i zakończył na 2445 pkt. Kolejny raz krótkoterminowy opór na 2460-2470 pkt pozostał nienaruszony. Wielu komentatorów obserwowany impas przypisuje sytuacji na Ukrainie. Faktycznie ukraińsko-rosyjski konflikt stał się wygodnym i popularnym pretekstem. W praktyce jednak sytuacja jest tak niestabilna i dynamiczna, że napływające informacje mają znamiona zwykłego szumu. Jeszcze raz podkreślę, aby zakończyć temat Ukrainy, że scenariusz dla Kijowa wydaje się być jeden. Terapia szokowa zaaplikowana przez MFW (m.in. zamrożenie płac i emerytur, redukcja administracji, podwyżka cen gazu) i gospodarcza wojna z Rosją przyczyni się do dalszej pauperyzacji narodu ukraińskiego i pchnie kraj w kierunku kolejnych plebiscytów a'la Krym. Kwestią sporną jest tylko tempo tego procesu. Prawdziwym i realnym problemem rynków wydaje się być rozwinięcie korekty na Zachodzie. Wczoraj jej perspektywa się oddaliła. Główne indeksy Wall Street zyskiwały drugą sesję z rzędu ponad 1%. Rynek dobrze przyjął publikację protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC. Osobiście ciężko mi znaleźć w nim coś szczególnie zaskakującego. Zmiana komunikacji z rynkiem na bardziej "jakościowe" (brak liczbowych i czasowych warunków podniesienia stóp procentowych) dokonuje się już od grudniowego posiedzenia. Oczywiście "jakościowe" projekcje utrudniają budowanie modeli, a w konsekwencji przewidywalność takiej polityki monetarnej jest niska. Generalnie trudno to nazwać atutem. Z drugiej strony rynek wyceniał juz podwyżki przynajmniej w 2H'15 i być może uznał, że FED mięknie, przez co tani pieniądz będzie dalej wspierał giełdową koniunkturę.
pobierz pełny biuletyn