Środowe notowania na rynku warszawskim zdominowała presja spadkowa z otoczenia, którego centralnym punktem było przeniesienie napięć z amerykańskiego sektora bankowego do Europy. Rolę lidera paniki pełnił dziś bank Credit Suisse, którego akcje spadały nawet o 30 procent. Zamieszanie rozlało się recesyjnymi strachami po rynkach akcji, walutach i surowcach. W efekcie indeksy w Europie spadły po przeszło 3 procent, dolar umocnił się do euro o 1,8 procent, ropa spadła o 7 procent, a miedź o blisko 4 procent. Wszystkie elementy zostały przeniesione na rynek w Warszawie i zostały uzupełnione słabością złotego do dolara o około 2 procent. W efekcie akcje KGHM spadły o blisko 6 procent przy przecenie walorów PKN Orlen o blisko 5,5 procent. Spadki nie ominęły też sektora bankowego i WIG-Banki oddał przeszło 3 procent. Bilansem jest spadek WIG20 o 2,7 procent i cofnięcie indeksu całego rynku WIG o 2,6 procent. Technicznym bilansem sesji jest przesunięcie WIG20 w pobliże strefy wsparcia w rejonie 1700-1682 pkt., której test jawi się jako naturalna konsekwencja połamania przez indeks wsparć w rejonie 1800-1785 pkt. Uwzględniając fakt, iż cofnięcie indeksu z rejonu 1955 pkt. przekroczyło już 10 procent – i zbliża się do 13 procent – WIG20 znalazł się w technicznej korekcie hossy. Niezależnie, spadek o około 13 procent oznacza też, iż rynek musi być już lokalnie wyprzedany i rosną szanse byków na skuteczną kontrę, bez której WIG20 flirtuje ze scenariuszem spadku w rejon 1600 pkt. Naprawdę jednak rynek robi się teraz zależny od czynników zewnętrznych i recesyjnych strachów, które dziś rozlały się po wszystkich rynkach od akcji przez surowce po waluty. Należy liczyć się też z dawką szumu technicznego, który będzie generowany przez wzrost zmienności przenoszonej ze świata, zbliżające się posiedzenie FOMC i wreszcie rozliczenia marcowych serii kontraktów terminowych.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ