Piątkowe notowania na rynku warszawskim miały być dniem czekania na dane z rynku pracy w USA, które nabrały szczególnego znaczenia po sygnale od prezesa Fed, iż polityka banku centralnego w USA będzie zależna od danych makro. Rano okazało się jednak, iż rynek został zmuszony do solidarnej z Europą odpowiedzi na zamieszanie w amerykańskim sektorze bankowym, który w czwartek musiał zmierzyć się z kryzysem zaufania wobec banków z Doliny Krzemowej. Jak zawsze w przypadku zaniepokojenia inwestorów kondycją jednego banku zwątpienie rozlało się po całym sektorze i indeks amerykańskich spółek bankowych S&P500 Financial spadł wczoraj o 4,1 procent. W takim kontekście uzależniona od kondycji dużych banków GPW musiała szukać przeceny. W istocie w pierwszych wymianach WIG20 stracił 1,9 procent przenosząc do Warszawy analogiczne przeceny innych indeksów europejskich. Rolę lidera podaży pełniły spółki bankowe, ale podaż operowała szeroko również w innych sektorach. W finale indeks WIG-Banki spadł o 3,15 procent, a wynik dnia WIG20 został ustalony na -1,95 procent. Indeks szerokiego rynku WIG spadł o 1,77 procent. Zamieszanie wokół banków przykryło dziś dane z rynku pracy w USA, które wzrostem liczby etatów o 313 tys. znów zaskoczyły analityków. Jednak rynki nie zareagowały na dane przecenami, co wskazuje, iż gracze zaczęli wyceniać scenariusz, w którym Fed zwyczajnie nie będzie mógł zaryzykować podwyżki stóp procentowych o 50 punktów bazowych. Nie ma wątpliwości, iż polityka Fed zaczyna kreować napięcia w sektorze bankowym i duża podwyżka stóp procentowych na zdestabilizowanym rynku mogłaby skończyć się kryzysem zaufania. W takim układzie sił kolejny tydzień w Warszawie powinien zostać podporządkowany impulsom z otoczenia i czekaniu na odczyty inflacji CPI i PPI z USA. Technicznie patrząc WIG20 kończy tydzień spadkiem i jednocześnie obroną strefy wsparcia w rejonie 1800-1785 pkt., co oznacza przeniesienie na kolejny tydzień czekania na wybicie z konsolidacji w strefie 1955-1785 pkt.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ