J.M. Keynes mawiał, że "rynek może pozostać dłużej nieracjonalny, niż ty wypłacalny". Powiedzenie to dość dobrze oddaje obecną sytuacje na Wall Street. Wiele czynników wskazywało bowiem na rozpoczęcie przynajmniej korekty tamtejszego rynku, a punktem kulminacyjnym miała być raczej jastrzębia konferencja po marcowym posiedzeniu FED. Byki nie pozwoliły jednak na zbyt wiele i wczoraj na S&P500 przywitaliśmy nowy, historyczny szczyt (1885,52 pkt, +0,7%). Wiarygodność tej "dziwnej" hossy podważają jednak liczne dywergencje na oscylatorach czy brak potwierdzenia w zachowaniu pozostałych indeksów. Technologiczny NASDAQ jest 2,4% poniżej swoich szczytów, DJIA brakuje niewiele bo 0,3%, ale indeks mniejszych spółek RUSSEL traci już 2%. W Europie DAX od stycznia buduje sekwencję coraz niżej położonych szczytów. Wczoraj nieznacznie zyskał (9603,7 pkt, +0,5%), ale dopóki jest poniżej linii trendu po szczytach w styczniu i lutym (ok. 9660 pkt), dopóty jesteśmy w korekcie. Indeks PMI dla gospodarki niemieckiej już 2 miesiące z rzędu spada (wspominałem o możliwych rozczarowaniach). U nas od paru sesji budujemy nieco wyżej położone świeczki z górnymi cieniami i tkwimy w okolicach 62% zniesienia ostatniej fali spadkowej (FW20WS) czy na luce z początku marca (WIG20, FW20). W przypadku kontraktów nie widać już technicznego miejsca na dalszy wzrost, za to indeks bazowy ma jeszcze szansę na domknięcie wspomnianej luki (2460-2475 pkt). Niestety na pojawienie się jakiś konkretnych sygnałów inwestycyjnych trzeba jeszcze poczekać.
pobierz pełny biuletyn