Wtorkowe notowania na rynku warszawskim odbyły się w kontekście presji spadkowej z rynków bazowych, wzrostu napięcia geopolitycznego i powrotu obaw przed agresywną polityka Fed. Całość zsumowała się we wzrost awersji do ryzyka. W pierwszej fazie sesji zaostrzenie retoryki przez prezydenta Rosji i zapowiedź kontynuowania działań wojennych na Ukrainie połączyły się ze spadkami na rynkach europejskich i umocnieniem dolara, na co GPW odpowiedziała niemal skokowym przesunięciem WIG20 na południe i przebiciem dołka w rejonie 1838 pkt., który przez przeszło tydzień wyznaczał granicę lokalnej konsolidacji. W kolejnych godzinach sesji doszła presja spadkowa z Wall Street, gdzie inwestorzy odpowiadali na przeceny w Europie oraz ostrzeżenia ze strony dużych sieci sprzedawców detalicznych, którzy zasygnalizowali pogorszenie koniunktury i kondycji konsumentów w związku z wysoką inflacją. W finale WIG20 spadł o 1,28 procent i zamknął dzień w rejonie 1825 pkt. Technicznie patrząc sesja przesunęła uwagę rynku na rejon 1800 pkt., gdzie zalegają silne wsparcia na połamanych oporach. Uwzględniając fakt, iż rynek jest już około 7 procent od szczytu hossy korektę można uznać za zachęcającą popyt do kontry, ale nie ma wątpliwości, iż podaż posila się również spadkami rynków bazowych. W efekcie oceny kondycji WIG20 na bazie lokalnych zmiennych trzeba uzupełniać o korelację z otoczeniem, które jest w fazie korekt styczniowych fal wzrostowych i szukania punktów stabilizacji po redukowaniu noworocznego optymizmu. W istocie w drugiej połowie bieżącego tygodnia tylko w USA pojawią się tak ważne treści, jak protokoły z ostatniego posiedzenia FOMC czy odczyt inflacji amerykańskiej wskaźnikiem PCE, iż trudno dziś oczekiwać od GPW zdolności do szukania swojej własnej ścieżki.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ