Środowe notowania na rynku warszawskim skończyły się mocnymi spadkami najważniejszych indeksów. WIG20 stracił 1,59 procent przy spadku indeksu szerokiego rynku WIG o 1,30 procent. Rolę liderów obozu podażowego pełniły spółki JSW, CCC i PGE, które spadły – odpowiednio – o 11,63 procent, 6,77 procent i 6,12 procent. W WIG20 podaży oparły się tylko spółki PKO BP i Pepco. Z perspektywy końca sesji widać, iż lokalne zmienne uruchomiły poranny impuls spadkowy, ale przesądzająca o końcówce dnia była korelacja z Wall Street, która zaczęła sesję spadkami, co w kontekście globalnego czekania na wieczorny komunikat Fed było zwyczajnie nie do zignorowania. Z perspektywy technicznej sesja skończyła się dla WIG20 w konsolidacji ograniczanej poziomami 1955 pkt. i 1870 pkt., ale zamknięcie w rejonie 1872 pkt. oznacza, iż rynek ma bardzo skromny margines błędu. W czwartek starczy otwarcie luką w dół, by na rynku zostały wzmocnione oczekiwania spadku WIG20 w rejon połamanych oporów w okolicy 1800 pkt. Nie też wątpliwości, iż kolejne dwie sesje powinny być podporządkowane rynkom zagranicznym. W czwartek GPW będzie reagowała razem z Europą, walutami i surowcami na komunikat Fed, prognozy ekonomiczne FOMC i konferencję prezesa Rezerwy Federalnej, a w piątek na comiesięczne dane z rynku pracy w USA i wyniki kwartalne amerykańskich gigantów technologicznych. Przestrzeni do samodzielności jest zatem niewiele i warto liczyć się z większą zmiennością dyktowaną przez przenoszenie atmosfery z giełd bazowych. Warto też liczyć się z ryzykiem mocniejszych reakcji na układ sił na rynku walutowym, który ma przed sobą jedne z najważniejszych sesji zaczętego roku. W trakcie kolejnych 24 godzin rynek będzie musiał wycenić nie tylko przyszłość polityki amerykańskiej Rezerwy Federalnej, ale i Europejskiego Banku Centralnego. Można założyć, iż GPW i złoty będą w tym układzie sił pasażerami prądów i trendów dominujących na świecie.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ