Wtorkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się mocnymi spadkami najważniejszych indeksów. WIG20 stracił 1,48 procent. przy spadku indeksu szerokiego rynku WIG o 1,34 procent. Obrót w koszyku blue chipów był wysoki i zbliżył się do 1 mld złotych, gdy na całym rynku obrócono akcjami za blisko 1,2 mld złotych. Rolę liderów obozu podażowego pełniły spółki bankowe, których indeks branżowy WIG-Banki spadł o 3,31 procent przy przeszło 350 mln złotych obrotu. Można spekulować, na ile przecena banków w Warszawie była spowodowana słabą postawą banków na świecie – akcje Goldman Sachs po ogłoszeniu wyników kwartalnych spadały w USA o około 7 procent - ale nie można mieć wątpliwości, iż lokalnie słabość sektora bankowego przesądziła o korekcyjnym charakterze rozdania, które dla WIG20 skończyło się wyrysowaniem nowego minimum odejścia od strefy oporów 2000-1950 pkt. Z perspektywy technicznej pozytywnym elementem rozdania była kontra popytu przy spotkaniu WIG20 z psychologiczny wsparciem w rejonie 1900 pkt. Próba wygaszenia korekty na pierwszym właściwie dostępnym wsparciu wskazuje, iż rynek traktuje przecenę jako korektę i zakłada, iż popyt nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w grze o pokonanie oporu na 1950 pkt. W innym ujęciu apetyty rynku lokują się ciągle powyżej psychologicznej bariery 2000 pkt. Niemniej, 45-procentowy wzrost WIG20 od dołka bessy w trzy miesiące zachęca do realizacji zysków i liczenie na szybki powrót byków do gry o pokonanie 2000 pkt. jawi się dziś jako optymistyczne. Wcześniej rynek musi wygasić zachęty korekcyjne dla podaży w postaci sygnałów wykupienia i zbudować bazę do skutecznego ataku na maksima hossy w rejonie 1950 pkt. Zasadnym wydaje się przyjęcie założenia, iż po sesji wtorkowej podaż ma więcej argumentów w lokalnym układzie technicznym, gdy popyt stale dominuje w układzie średniookresowym, który stale zachęca do traktowania spadków jako korekt w trwającym trendzie wzrostowym.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ