Czwartkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się mocnymi spadkami najważniejszych indeksów. WIG20 stracił 1,73 procent przy cofnięciu indeksu szerokiego rynku WIG o 1,74 procent. Koszyk spółek małych sWIG80 i średnich mWIG40 spadły – odpowiednio – o 1,34 procent i 2,17 procent. Jaśniej świeciły spółki węglowe, jak Bogdanka i JSW, ale też pośrednio ZEPAK, które grane były w kontrze do rynku. Z perspektywy końca sesji widać, iż znaczący wpływ na przecenę miała postawa giełd bazowych, które przeceniały się na bazie impulsu wyzwolonego wczorajszą reakcją Wall Street na sygnały wysłane przez amerykański bank centralny po grudniowym posiedzeniu FOMC. Lokalną zmienną, choć zakotwiczoną w globalnym sentymencie, był przymus uwzględnienia słabości złotego do dolara i generalnie umocnienia dolara na światowych rynkach. Z perspektywy technicznej sesja jest porażką byków, bez poważniejszego sukcesu podaży. Wykres WIG20 wrócił dziś do granic konsolidacji 1785-1681 pkt. granej od połowy listopada i skończył sesję wzmocnieniem strefy oporów w rejonie 1800-1785 pkt. Podaż jednak nie ugrała niczego ponad wzmocnienie miesięcznego trendu bocznego. W piątek rynek powinien skupić się na rozliczeniu grudniowej serii kontraktów terminowych na WIG20, co w praktyce oznacza sesję czekania na finałową godzinę rozdania i festiwal zleceń koszykowych, który w przeszłości potrafił odpowiedzieć za 75 procent obrotu w całym dniu. W praktyce gracze, którzy nie chcą się zderzyć z tym masowym zalewem zleceń na styku rynków kasowego i terminowego będą powstrzymywali się od gry i czekali na powrót wiarygodnego technicznie handlu na pierwszych sesjach nowego tygodnia. Uwzględniając postawę rynku w ostatnich tygodniach zasadnym wydaje się przyjęcie założenia, iż o finałowych dwóch tygodniach roku w Warszawie przesądzi korelacja WIG20 z indeksami rynków bazowych oraz relacja złotego z dolarem.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ