Piątkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się skromnymi zmianami najważniejszych indeksów. WIG20 zyskał ledwie 0,10 procent, gdy indeks szerokiego rynku WIG wzrósł o 0,31 procent. Adekwatnie do zmian procentowych ukształtowała się zmienność i obrót. W przypadku WIG20 udało się ugrać niespełna 575 mln złotych, co jest wynikiem o blisko 100 milionów albo 14 procent niższym od sesji czwartkowej rozegranej w kontekście święta na rynkach amerykańskich. Oddech rynku był odzwierciedleniem zmian procentowych. W WIG20 zwyżki zanotowało 11 walorów przy 9 przecenionych. Na całym rynku wzrosły ceny 44 procent spółek, 40 procent przeceniono, a 16 procent pozostało bez zmian. Technicznie patrząc WIG20 spędził dzień w środku konsolidacji 1785-1681 pkt., gdzie wykreślił świecę o drobnym korpusie, małych cieniach i skromnym zakresie wahań. Efektem jest przeniesienie zawieszenia w konsolidacji na finałowe sesje listopada. Układ na wykresie dziennym zmusza do przyjęcia założenia, iż rynek może konsolidować się w układzie kontynuacyjnym, który zapowiada kolejną falę wzrostową lub w formacji podwójnego szczytu, która stanie się bazą do poważniejszej korekty 32-procentowej fali wzrostowej. W układzie tygodniowym popyt ugrał kolejną święcę wzrostową oraz oddalił ryzyko wyrysowania świecy uzupełniającej zeszłotygodniowy, górny cień. W efekcie dynamiczne ostrzeżenie przed korektą, którym skończył się poprzedni tydzień, nie zostało w całości zanegowane, ale bez wątpienia znalazło przeciwwagę i ruch do oporów w rejonie 1800 pkt. jawi się znów jako możliwy. W szerszej perspektywie patrząc rynek stale jawi się jako sprzyjający popytowi. W mocy pozostały przełamanie linii tegorocznego trendu spadkowego - również linii bessy - oraz 20-procentowe odejście od dna bessy, które spełnia definicję wejścia rynku w nową hossę.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ