Czwartkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się zaskakującym na tle otoczenia zwyżkami indeksów. Wzrost WIG20 sięgnął 2,35 procent przy zamknięciu na dziennym maksimum. Dzięki dobrej postawie blue chipów szeroki WIG zyskał 1,79 procent przy relatywnie słabszej postawie spółek o średniej i małej kapitalizacji, których indeksy wzrosły – odpowiednio – 0,86 procent i 0,15 procent. Z perspektywy końca sesji widać, iż rozdanie miało trzy fazy. W pierwszej, rynek otworzył się luką odpowiadając na reakcje rynków bazowych na środową publikację protokołów z ostatniego posiedzenia FOMC. Osłabienie dolara po sygnale, iż Fed jest na ścieżce do zmniejszenia wielkości kroku w walce z inflacją pozwoliło zyskach WIG20 blisko 1 procent. Środkową fazę sesji zdominowała konsolidacja po wysokim otwarciu, a trzy finałowe godziny przyniosły senne podnoszenie cen. Zwyżka przychodziła bykom stosunkowo łatwo dzięki operowaniu na płytkim rynku. Duże kapitały zachowały dystans zmuszone do mniejszej aktywności świętem w USA i brakiem możliwości ulokowania dużych zleceń. W efekcie WIG20 skończył sesję w rejonie 1754 pkt. czytelnie odstając od otoczenia. W istocie na zamknięciu dnia WIG20 okazał się najsilniejszym indeksem europejskim, które solidarnie szukały dziś raczej konsolidacji i przeczekania braku sesji na Wall Street. Technicznie patrząc sesja skończyła się dla WIG20 w granicach konsolidacji 1785-1681 pkt. Uwzględniając ostatnią zmienność rynku zamknięcie środowej sesji przez WIG20 w rejonie 1754 pkt. oznacza, iż wzrosły szanse na zakończenie tygodnia w konsolidacji i przeniesienie wybicia na finałowe sesje listopada. W szerszej perspektywie patrząc układ techniczny stale sprzyja stronie popytowej, która ma po swojej stronie przełamanie linii tegorocznego trendu spadkowego - również linii bessy - oraz 20-procentowe odejście od dna bessy, które wypełnia definicję wejścia rynku w nową hossy.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ