Wczorajsza sesja nie była łatwa i dominowały spadki na krajowym parkiecie, które przyspieszyły pod koniec notowań. Inwestorzy trochę panicznie zaczęli reagować na napięcie geopolityczne tworzące się wokół Ukrainy, której jedność terytorialna stanęła pod znakiem zapytania. Dzisiaj pierwsza połowa sesji również przebiegała pod znakiem niepokojów, ale po południu nastroje uległy zauważalnej poprawie.
Warszawski parkiet wczoraj wyszedł nieco przed szereg ze swoją negatywną reakcją na ukraińskie doniesienia. Dzisiaj jednak naszym śladem poszło większość europejskich indeksów, które gremialnie na wartości traciły i to niemało. Nastroje przed południem były w istocie minorowe, co wydawało się zachowaniem nieco na wyrost, gdyż o znacznym gospodarczym wpływie trudnej sytuacji Ukrainy wciąż mówić nie możemy. Owszem, niektóre spółki na tym ucierpią, ale inwestorzy zaczęli hurtem poszerzać zakres zagrożenia na cały rynek. Z drugiej strony Ukraina stała się dość wygodną wymówką do korekty, która od kilku już dni w powietrzu się czaiła. Wiadomo więc było od początku, że to nie start sesji będzie ważny, ale jej zakończenie. Gdyby było ono niskie, to rynek należałoby uznać za słaby. Na szczęście tak się nie stało.
Z Ukrainy bowiem żadne straszne wiadomości nie dotarły. Okazało się nawet, że wystąpiła ona o pomoc do MFW, a Rosjanie chcą w procesie jej udzielenia uczestniczyć. To był mały pozytyw wobec niepokojów o sytuacją na Krymie. Inwestorzy nieco więc się uspokoili, na co wpływ miały też dane z USA. Niewprawny obserwator mógłby powiedzieć, że były one mieszane, gdyż informacje z rynku pracy były gorsze od prognoz, a o zamówieniach nieco lepsze, ale prawda jest nieco inna. Otóż patrząc całościowo dane pokazały całkiem niezły obraz gospodarki. Po pierwsze, cotygodniowa ilość nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych niewiele się ostatnio zmienia i dzisiejszy odczyt wpisał się w ten trend i to na pozytywnym niskim poziomie. Główne zaskoczenie płynęło jednak z odczytu o zamówieniach na dobra trwałego użytku. Pamiętać warto, że to miara bardzo zmienna i każdą publikację warto traktować z lekkim przymrużeniem oka, ale wskazanie bez środków transportu wzrosło o 1,1% wobec spodziewanego niewielkiego spadku. Ponadto ważne dla wydatków inwestycyjnych zamówienia na dobra kapitałowe zwiększyły się o 1,7%. To były pomyślne dane, być może świadczące o tym, że negatywny wpływ zimy na koniunkturę nieco ustępuje. Tak też pomyśleli inwestorzy i gdyby nie słabszy fixing, to indeks WIG20 dzisiaj swej wartości w zasadzie by nie zmienił. Co ważne, obronione zostało wsparcie na poziomie 2450 pkt., co skutkować może wygaszeniem widocznej ostatnio podaży.
Łukasz Bugaj