Biznesradar bez reklam? Sprawdź BR Plus

Zadania dla nowego zarządu PZU

Udostępnij

Pierwsze i najważniejsze wyzwanie nowego zarządu PZU nie będzie związane z ubezpieczeniami. Pierwsze wyzwanie to będą finanse. A dokładniej zarządzanie finansami tak, by móc coś na inwestycjach dla PZU zarobić lub przynajmniej... stracić najmniej.

Nie jest wszak tajemnicą ani to, że PZU to gigantyczna skarbonka pieniędzy, która na ich obrocie od wielu lat zarabiała bardzo dobrze, ani to, że sytuacja na rynkach nie jest dziś dla takich inwestycji korzystna. Oceniając rzecz z czysto zdroworozsądkowego punktu widzenia nikt bardzo do nowego zarządu PZU nie mógłby mieć pretensji nawet, gdyby rok 2016 zakończył się stratą na inwestycjach. Jeśli odnotują zysk - będzie to sukces.

Zdrowy rozsądek przy spółce giełdowej i dodatkowo dla Państwa strategicznej nie będzie pewnie jednak działał. PZU - i kolejne zarządy Andrzeja Klesyka - przez kilka lat przyzwyczaiły nas do fantastycznych i rekordowych wyników. I choć ostatnio z rekordami nie było już tak dobrze, to jednak te tłuste lata wciąż będą benchmarkiem dla wszystkich oceniających Michała Krupińskiego. A choćby ze względu na rząd, który go nominował, 4/5 oceniających z przyjemnością wbije mu każdą szpilę.

Ubezpieczenia przed wyzwaniami

Tak czy tak, to finanse i zarządzanie finansami będą podstawowym zmartwieniem nowego zarządu. Dopiero daleko, daleko dalej będą pewnie same ubezpieczenia. To dla branży - jak zwykle - i dobrze, i źle. Dobrze, bo może w okresie wdrażania kolejnych regulacji, w okresie tworzenia przez KNF nowych standardów produktowych, inni ubezpieczyciele będą mieć trochę więcej spokoju i oddechu. Słabsze, bo zajmujące się sobą PZU to trochę lepiej dla konkurencji. Tu zresztą kluczem będą nie tylko kierunki, w których nowy zarząd będzie chciał się rozwijać, ale też głębokość przewidywanej przez wielu wymiany kadrowej. Powszechnie dość przyjmuje się, że obsadzone i "przejęte" zostaną stanowiska w finansach, administracji, marketingu, IT. Zresztą normalne, że nowy zarząd na kluczowych kierunkach obsadza ludzi, których zna i ufa. Czy jednak interesujące będą same ubezpieczenia? Czy będzie interesująca sieć? Czy na przykład zostanie w PZU Tobiasz Bury, siedzący trochę "za zasłoną" w zarządzie PZU Życie? Czy - pomimo rezygnacji z zarządu - pozostanie Tomasz Tarkowski? Kilkudziesięciu menedżerów trochę niższego szczebla nie wymieniając. W tym obszarze ciekawe mogą być zresztą relacje Dariusza Krzewiny i Rogera Hodgkissa.

Oczywiście ta sama chwilowa? dłuższa? bierność PZU na rynku może mieć też i negatywne konsekwencje. Negatywne, bo dziś chyba ubezpieczenia wymagają aktywnego do nich podejścia. Zmieniają się stawki w najważniejszej dla majątku linii biznesu - komunikacji, zmieniają się wysokości prowizji, przygotowujemy się do wielkich zmian w dystrybucji. Być może zmian, które zdefiniują kształt polskiego majątkowego rynku ubezpieczeniowego na lata. Wszystko oczywiście wymuszone przede wszystkim szkodami, za które trzeba płacić. Petryfikacja PZU te procesy może utrudnić lub wręcz uniemożliwić. Spychając może i samo PZU, ale na pewno konkurencję, w otchłań strat. Pisząc wprost - PZU nie ma już siły tworzenia (o ile kiedykolwiek od transformacji miało); dysponuje jednak wciąż potworną siłą niszczącą.

Ciekawi i symptomatyczni mogą być nowi kandydaci PZU do komisji rewizyjnej PIU.

Trochę lepiej rzecz wygląda z punktu widzenia konkurencji w ubezpieczeniach na życie. Nie jestem pewien, na ile to faktycznie wyjdzie oraz w którym dokładnie kierunku się rozwinie, ale i życie stoi dziś przecież przed gigantycznym wyzwaniem. Tu jednak maszyna PZU jest jak walec - może rozgniatać wszystko, co przed nią. Rozgniata zresztą konkurencję w grupówkach od lat. Jednak zmiana kierunku jest dla nich potwornie trudna. I jeśli rynek skręci, zmieni kierunek to właśnie PZU będzie miało największy kłopot. Jeśli zmian nie zauważą zawczasu - wypadną z drogi. Doskonałym - choć w skali całości rynku wciąż mikroskopijnym - przykładem może być choćby szkolne NNW.

Strategię trzeba będzie zbudować od nowa

Podstawowym i pierwszym problemem nowego zarządu PZU będą finanse, a dokładniej zarządzanie finansami. Poza sytuacją na rynkach zobaczymy też, czy i jak bardzo PZU będzie uczestniczyć choćby w restrukturyzacji kopalń. Na dalszym planie będą ubezpieczenia i to pewnie pomimo tego, że nawet z punktu widzenia finansów dobrze byłoby na nich zarabiać. Zupełnie dalej zjadą pewnie projekty przyszłościowe i strategiczne, jak choćby ubezpieczenia zdrowotne. Miało być kiedyś 5 mld w 5 lat (lub jakoś podobnie). Pewnie nie będzie nic lub niewiele. Również dlatego, że chyba program nie byłby zgodny z planami obecnego rządu.

W najbliższym czasie same ubezpieczenia będą najmniejszym zmartwieniem PZU.

Pożyjemy, zobaczymy. Na razie ciekawe (i w jakiś sposób symptomatyczne) mogą być nominacje z nowego zarządu PZU do komisji rewizyjnej Polskiej Izby Ubezpieczeń. Do wyboru jest pewnie dwu kandydatów. Kto mógłby? Czy może bez prezesa? Bo jeśli z prezesem, to robi się ciasno. Choć dla PIU bardziej prestiżowo. Tylko, czy by przychodził. Bo - niezależnie od sympatii - widzieć pewnie by go jednak chcieli...

Przedruk za zgodą wydawczyni Dziennika Ubezpieczeniowego

 

Biznesradar bez reklam? Sprawdź BR Plus