Dziś dość nietypowy sposób prezentacji historii cen akcji na warszawskiej giełdzie.
Podzieliliśmy ową historię umownie na hossy i bessy. Bessy zdefiniowaliśmy jako spadek WIG o co najmniej 25% od szczytu (na rynkach rozwiniętych często za próg bessy przyjmuje się 20%, u nas indeksy cechują się jednak większą zmiennością – stąd 25%).
W połowie stycznia WIG spełnił to proste umowne kryterium, wędrując do poziomu dokładnie o 25% niższego od ubiegłorocznego szczytu (wg danych tygodniowych). To sprawiło, że na powyższym wykresie pojawił się czerwony obszar.
Z porównania tego wynika kilka ciekawych obserwacji:
- Spadek spełniający umowne kryterium bessy teoretycznie może otwierać drogę do dalszej przeceny (najgłębsze wyniosły od 44% do 68%), ale nie musi (w dwóch historycznych przypadkach spadki kończyły się od razu po spełnieniu kryterium bessy);
- Historycznie epizody bessy były z reguły krótsze niż hossy (mimo wszystko na wykresie jest dużo więcej zielonego koloru niż czerwonego);
- Największa historyczna bessa (2007-2008) miała miejsce po największej historycznie hossie (2002-2007) – tymczasem ostatnia hossa (2012-2014) była wyjątkowo rachityczna i „płaska”; może zatem tym razem spadki następujące po niej nie będą zbyt silne?