Według rozmaitych wskaźników rodzimy WIG na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy przebył długą drogę. Tym razem pokazujemy popularny wskaźnik analizy technicznej – oscylator stochastyczny, który wg danych miesięcznych zszedł z poziomów wysokich do relatywnie niskich (poniżej 20 pkt.). Poprzednio takie wartości odnotowaliśmy jeszcze w 2009 roku. Tak nisko „Stochastic” nie był nawet po letnim krachu w 2011 roku.
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że na dłuższą metę zachowanie wskaźników, takich jak ten oscylator wykazuje się wyraźną cyklicznością. Z naszych obliczeń wynika, że w te dość regularne wzloty i upadki nieźle wpisuje się cykl ok. 40-miesięczny (ok. 20 miesięcy w dół, a potem ok. 20 miesięcy w górę – średnio rzecz biorąc).
Co ciekawe, owe 40 miesięcy to cykl, który został „odkryty” ponad 90 lat temu przez brytyjskiego statystyka Josepha Kitchina w zupełnie innych warunkach…
Gdyby wierzyć w ten prosty cykl, można by oczekiwać, że osiąga on obecnie swe dolne pułapy, po czym „powinno” dojść do jego odwrócenia. Wyidealizowane obliczenia dają jesień 2017 r. jako potencjalny szczyt cyklu Kitchina na GPW.
Oczywiście nie należy zbyt emocjonalnie przywiązywać się do tej koncepcji. Po pierwsze istnieje ryzyko, że zauważalny historycznie cykl to tylko przypadek i złudzenie. Po drugie cykl nie cechuje się chirurgiczną precyzją – faktyczne szczyty i dołki wypadały historycznie w pewnej mniejszej lub większej odległości od ideału. Po trzecie wreszcie w ramach głównych fal składających się na cykl Kitchina zdarzały się krótkoterminowe silne wahnięcia w obie strony, które mogły zaciemniać obraz sytuacji.
Niemniej jedno pozostaje faktem – rozmaite wskaźniki (techniczne, wycen, nastrojów) przebyły na GPW drogę z poziomów wysokich do relatywnie niskich.