Baryłka ropy w 2017 roku powinna kosztować nieco poniżej 55 USD, a w 2018 r. - nieco powyżej 55 USD średnia cena w latach 2017-2018 to 55 USD za baryłkę) wobec ok. 49 USD/ bbl w IV kw. 2016 r., poinformował główny ekonomista PKN (PKNORLEN) Adam Czyżewski.
"Już nie jestem kontrowersyjny, bo wśród ekonomistów zajmujących się rynkiem ropy naftowej dominuje scenariusz umiarkowanego wzrostu cen, pobudzanego przez interwencje OPEC i tłumionego przez rosnące wydobycie w USA. Pogląd ten znajduje także odzwierciedlenie w opublikowanej właśnie Strategii Rozwoju PKN Orlen. Zapisaliśmy w niej, że w latach 2017-2018 spodziewamy się średniej ceny około 55 USD za baryłkę" - napisał Czyżewski na blogu napedzamyprzyszlosc.pl.
Według niego, przyglądając się dziennym notowaniom cen ropy naftowej nie trudno zauważyć, że wpływa na nie strumień pojawiających się informacji ekonomicznych i politycznych. Każda z nich jest błyskawicznie analizowana pod kątem potencjalnego wpływu na warunki popytu i podaży na rynku ropy naftowej w bliższej i dalszej perspektywie.
Jego zdaniem, najbardziej sensowne jest obserwowanie związku cen ropy z globalną gospodarką kwartalnie, bo z taką częstotliwością szacuje się produkt krajowy brutto.
"Co przez takie kwartalne okno widać dziś?
- Prawdopodobny powolny wzrost cen ropy z kwartału na kwartał z około 49 USD za baryłkę w IV kwartale 2016 do około 60 USD za baryłkę w IV kwartale 2018. Cena ropy (średnia kwartalna) w horyzoncie ośmiu kwartałów wzrośnie o ponad 10 USD, czyli o 22%,
- Wzrost cen nie będzie jednostajny. Porozumienie OPEC, zawarte 30 listopada 2016, które wejdzie w życie od 1 stycznia 2017, doprowadzi do obniżenia wydobycia ropy w krajach kartelu w I i II kwartale 2017 roku (w planie o 1,2 mln baryłek dziennie, w rzeczywistości pewnie w mniejszym stopniu) i ograniczy ryzyko spadku cen w najbliższych dwóch / trzech kwartałach. Do porozumienia mają dołączyć między innymi Rosja, Meksyk i Kazachstan. Skutki porozumienia są już zdyskontowane w cenach ropy, ale rynek uwzględnia mniejsze cięcia, niż planowane. Wyższe ceny ropy zmobilizują wydobycie w USA i po dwóch / trzech kwartałach na rynek trafi zwiększona podaż ropy, która nieznacznie obniży cenę. Na rynek wejdą producenci, którym opłaca się wydobycie przy wyższej cenie z rosnącą perspektywą. Nie będzie im zależeć na tym, by swoją ofertą zepchnąć w dół ceny ropy. Jeśli cena ropy silnej spadnie, tempo wzrostu wydobycia w USA odpowiednio spowolni. Reakcja nastąpi z opóźnieniem kilku kwartałów (producenci zabezpieczają się na kilka kwartałów wprzód przed ryzykiem spadku cen ropy),
- Czynnikiem spowalniającym wzrost cen będzie stopniowe uwalnianie zapasów ropy naftowej i paliw płynnych.
- Wyższe ceny ropy naftowej poprawią istotnie kondycję gospodarek eksportujących ropę. Z drugiej strony, umiarkowany wzrost cen ropy nie powinien ograniczyć popytu konsumpcyjnego. W rezultacie przyrost globalnego popytu na ropę naftową w 2017 roku wyniesie około 1,6 mln baryłek dziennie (w porównaniu z przyrostem o 1,3 mln baryłek w 2016 roku).
- W przeliczeniu na dane roczne, w 2017 roku spodziewamy się ceny nieco poniżej 55 USD za baryłkę, a w 2018 - nieco powyżej 55 USD za baryłkę (średnia cena w latach 2017-2018 to 55 USD za baryłkę).
- Czynnikami ryzyka dla tej projekcji jest wydobycie w Libii i Nigerii, krajach OPEC wyłączonych z uzgodnionej obniżki wydobycia. Obydwa kraje mają wolny potencjał wydobycia, który może być zwiększony (lub dalej ograniczony) o paręset tysięcy baryłek dziennie pod wpływem zażegnania lub eskalacji domowych konfliktów zbrojnych.
- Nie wykluczamy także kolejnej interwencji OPEC na rynku ropy w drugiej połowie 2017 roku. Podjęciu kolejnej interwencji będzie sprzyjał wzrost cen ropy w wyniku pierwszej interwencji. Gdyby cena ropy spadła, na kolejną interwencję ze strony OPEC poczekamy znacznie dłużej.
- Nie bez znaczenia dla perspektyw cen ropy jest kurs amerykańskiej waluty, która po wyborze Donalda Trumpa na kolejnego prezydenta USA silnie się umocniła wobec euro i walut gospodarek wschodzących. Umacniający się dolar wzmacnia wzrosty cen ropy naftowej (i paliw) na rynkach tych krajów" - czytamy na blogu.
Według głównego ekonomisty PKN Orlen, nie widać, ile projektów wydobywczych o przeciętnym horyzoncie realizacji od trzech do pięciu lat zostało w latach 2015-2016 skreślonych lub odłożonych i czeka na usankcjonowanie.
"Ich brak odbije się na przyroście wydobycia w latach 2018-2020, które może być mniejsze od obecnie szacowanego. Wydobycie z już eksploatowanych złóż, bez inwestycji stymulujących, spada bowiem z roku na rok o około 2,5 mln baryłek dziennie. Utracony potencjał w wyniku niezrealizowanych projektów wydobywczych jest sporą niewiadomą, która może doprowadzić do przyspieszenia wzrostu cen po 2018 roku" - uważa Czyżewski.